3 maj 2013

Jedenasty. "Please, don't call me a murderer."

Nie wiedziałam co mam zrobić, co powiedzieć. Po prostu mnie zatkało. Justin leżał nieprzytomny i pobity. Upadłam na kolana i mocno wtuliłam się w chłopaka. Nie obchodziło mnie w tym momencie co się stało. Chcę, aby się obudził i mnie przytulił. Chcę, aby powiedział, że będzie wszystko w porządku.
-Nie powinnaś tego zobaczyć. Nie powinnaś przychodzić tutaj o tej godzinie.- mruknął Chris.
-Chris ma rację.- skwitował Jason.
-Nieważne.- pociągnęłam nosem.- Wiecie co się stało..?- zapytałam niepewnie.
-Jak się obudzi, to się dowiemy. Wracaj do domu. Jutro masz szkołę.- podszedł do mnie Ryan. Spuściłam głowę i spojrzałam na Justina.
-Ale od razu jak coś będziecie wiedzieć, zadzwońcie.
-Okej, ale nie puszczę cię samej o tej godzinie. Zawiozę Cię do domu.- pociągnął mnie za rękę Jason.
-Dziękuję.- szepnęłam. Wsiadłam do pojazdu i ruszyliśmy. Po moich policzkach nadal spływały łzy. Chciałam być przy nim, ale nie mogłam.
-Hej..- Jason położył dłoń na mojej.- Będzie okej. Justin jest silny, a ty go wspierasz. Nie martw się.
-Wiem..- mruknęłam cicho i po kilku minutach znalazłam się niedaleko domu. Nikt nie mógł nas zobaczyć. Podziękowałam Jasonowi i jak najciszej się dało, przemknęłam przez ogród. Sprawdziłam sypialnię mamy- spała. Uff. Zegarek wskazywał godzinę 24. Jestem wykończona tym stresem i strachem. Mam tego dosyć. Boję się, że nie wytrzymam tej presji.
***
Obudziłem się i gwałtownie przeciągnąłem się wzdłuż łóżka. Z moich ust wydobył się głośny jęk. To bolało. Spojrzałem na swoją zagipsowaną rękę. Kurwa! Przekląłem w myśli. Powoli wstałem. Czułem, że każdy skrawek mojego ciała mnie bolał. Przejrzałem się w lustrze. Wyglądam jak śmierć. Powiedziałem w myśli. Wziąłem prysznic i ubrałem się. Bolało mnie całe ciało. Próbowałem przypomnieć sobie coś, ale nie potrafiłem. Pamiętam tylko krew. To wszystko. Nawet nie wiem kogo zabiłem. Zszedłem na dół.
-Dzięki.- powiedziałem do kumpli siedzących w kuchni.
-Nie masz za co, Bieber. Powiedz teraz co się stało.- odpowiedział Jake, przeżuwając kanapkę.
-W tym problem, że sam nie wiem co. Pamiętam tylko krew. To wszystko.- usiadłem obok Jake'a, po czym nalałem sobie wódki z lodem. Wziąłem jeden łyk.- Cholera jasna. Jeszcze nie miałem tak, że całkowicie czegoś zapomniałem. Kurwa mać.- uderzyłem pięścią w blat.
-Może sobie przypomnisz. Byłeś cały we krwi. Dodatkowo złamana ręka i inne rany. Co Ty robiłeś?!- podniósł głos Jake. Usłyszałem swój telefon. Mama.

-No hej.- mruknąłem.
-Wyjechałam tak jak kazałeś. Jestem w hotelu "Forward" w centrum. Powiedz proszę, że tego nie zrobiłeś i powiedz, że wszystko w porządku.- czego nie zrobiłem? Ja coś kazałem?
-Nic nie pamiętam. Przyjadę do ciebie.
-Pokój 406. Czekam, Justin.- rozłączyła się.

-Kto to był?- zapytał Ryan.
-Mama. Muszę do niej jechać. Wrócę niedługo.- rzuciłem i wyszedłem. Ruszyłem z piskiem opon do centrum. Analizowałem jej słowa. Na pewno się czegoś od niej dowiem. Dlaczego kazałem jej wyjechać? Co zrobiłem? Dlaczego pamiętam tylko krew? Niedługo poznam odpowiedzi na wszystkie pytania.
***
Desperacko czekałam na końcowy dzwonek. Dobrze, że mam tylko do 10.30 lekcje. Westchnęłam lekko i zdałam sobie sprawę z tego, że nikogo nie mam w szkole. Sama siedzę na każdych zajęciach. Jestem sama na przerwie i siedzę sama na stołówce. To trudne, bo zawsze rozmawiałam z Sam i Chrisem, ale Sam nie jest już moją przyjaciółką, a Chris całkowicie olewa szkołę. To samo Justin. Czekałam od rana na telefon, ale się nie doczekałam. Oni obiecali zadzwonić.
-Panna Alex jest zainteresowana lekcją?- powiedziała irytująca pani od matematyki, pani Reeds.
-Tak, po prostu się zamyśliłam i nie czuję się najlepiej.- usłyszałam tylko jej bąknięcie, a później upragniony dzwonek. Wzięłam z szafki potrzebne materiały i odłożyłam część książek. Udałam się do domu. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.
-Zrobić Ci coś do picia?- zapytała mnie mama.
-Nie..- powiedziałam ledwo słyszalnie i poszłam do siebie. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i skuliłam się. Nałożyłam na siebie kołdrę i owinęłam ją wokół siebie. Wszystko mnie przerasta. Dosłownie wszystko. Nie potrafię tego nawet nazwać. Bezsilność? Bezradność? Głupota? Przetarłam dłońmi twarz i wydobyłam z siebie cichy odgłos wewnętrznego bólu. Jak ja to zniosę? Nie mam pojęcia.
***
-Boże.. jednak go zabiłeś?- w oczach mojej matki pojawiły się łzy. Zabiłem tego skurwiela. Bardzo dobrze. Nie żałuję tego. On zasługiwał tylko i wyłącznie na śmierć. To przez niego jestem tym, kim jestem. To przez niego, cała rodzina cierpiała. Ja byłem bezradnym dzieciakiem. Nie mogłem tego zmienić.
-A co miałem zrobić?! Co miałem kurwa zrobić mamo? Miałem dać się pobić kolejny raz? Miałem pozwolić mu Cię skrzywdzić ponownie?! Chodził na dziwki, maltretował nas, a ty jesteś mamo zdziwiona?! Jestem tylko człowiekiem..- po moich policzkach spływały łzy.
-Jesteś taki jak on, Justin.- spojrzałem się na nią z gniewem i wyszedłem. Jak mogła?! Jaki mogę być? To on mnie tego nauczył. Nauczył mnie agresji, posługiwania się bronią i nienawiści. Przez te wszystkie lata znęcał się nade mną i w końcu mogłem go zabić. Zabiłem z rozlewem krwi. Sukinsyn. Nienawidziłem go ponad wszystko. Co z tego, że był moim ojcem. Nie zachowywał się jak na niego przystało. Tyle cierpienia. Teraz już nigdy mnie nie tknie, a przede wszystkim mamy. Odpaliłem silnik i ruszyłem do domu. Byłem wściekły. Musiałem jakoś odreagować. Wjechałem na podjazd i poszedłem do swojego pokoju. Rzuciłem kluczyki i czapkę na szafkę nocną. Wyjąłem z szuflady wódkę, szklankę i woreczek z białym proszkiem. Usypałem kilka kresek i przygotowałem drinka.
-Twoje zdrowie, tatusiu.- powiedziałem sam do siebie i zacząłem swoją prywatną imprezę. Teraz wszystko będzie lepsze. Nie będzie go, ale będzie szczęśliwa mama. Czy ja będę szczęśliwy? Z pewnością nie. Będę szczęśliwy w dniu moich urodzin. W końcu się zabiję. Sprawię sobie najpiękniejszy prezent na świecie- śmierć. Czekałem na nią od dawna, ale 20 urodziny to jest odpowiedni moment, aby to zrobić. Uśmiechnąłem się do siebie i schowałem resztę koksu do woreczka. Zasunąłem szufladę, a wódkę schowałem pod łóżko. Postanowiłem zejść na dół.
-I już wiesz, co się stało?- zapytał mnie Ryan.
-Zabiłem swojego starego.- powiedziałem, siadając na fotelu.
-Jak to go zabiłeś?! A ciało?! Znajdą Cię Bieber i będziesz udupiony.
-Wyluzuj.- uniosłem demonstracyjnie ręce w górę.- Zadzwoniłem po ekipę. Sprzątnęli go. Muszę tylko wymyślić dobre alibi i będzie w porządku.
-Znowu będzie wjazd na chatę FBI. Już widzę, jak się pchają do naszej chaty.- zaśmiał się Drew.
-Hmm.. spadłeś ze schodów, nieźle się poturbowałeś i trafiłeś do szpitala. Mogę załatwić w szpitalu takie coś, że byłeś.- poklepał mnie po ramieniu Ryan.
-Dzięki.
-Musisz jeszcze wyjaśnić wszystko Alex.- powiedział Jason.
-Co kurwa?! Ona tutaj była? Jak ona się czuje? Widziała mój stan?! Czy wy jesteście wszyscy pojebani!- gwałtownie wstałem.
-Sama przyjechała w nocy. Raczej Ty jesteś. Masz jej to wyjaśnić Bieber. Zależy jej na Tobie. Powinna wiedzieć, a już w ogóle, że zaangażowała się w pomoc.
-Kurwa mać..- przekląłem jeszcze raz. Wziąłem telefon do ręki i napisałem wiadomość, aby przyjechała.
***
W momencie dostania sms'a, gwałtownie wstałam.
-Wychodzę.- fuknęłam i pobiegłam w stronę ich domu. Po dość długim czasie (moja kondycja jest ograniczona, a po za tym rower tam został) byłam na miejscu.
-Hej..
-Justin, wyjaśnij mi to. Wyglądasz jak wrak człowieka.- powiedziałam, dysząc.
-Chodź do pokoju. Muszę ci to wyjaśnić na spokojnie.- chwycił moją dłoń i poszliśmy na górę. To na pewno nie było nic błahego.
-Powiedz mi na początku.. ufasz mi?- spojrzał mi głęboko w oczy.
-Tak, Justin. Czy.. Ty brałeś?- lekko odsunęłam się od niego. To nie było wyjście. To nie był lek.
-No troszeczkę.- zachichotał.- Do rzeczy. Nie umiem Ci powiedzieć tego w sposób, w który się nie przerazisz. Chodź najpierw.- poklepał miejsce obok siebie na ogromnym łóżku. Położyłam się obok niego.
-Zabiłem kogoś, ale.. proszę, nie nazywaj mnie mordercą.



Od autorki:

Bolą mnie oczy. Jest przed pierwszą i nie
chcę mi się już tak dokładnie sprawdzać błędów.
Poprawię jej później.

Rozdział.. myślę, że nawet, nawet,
ale to Wy już oceńcie. (:

PONAD 6 000 WYŚWIETLEŃ.
CZUJECIE TO?!
D-Z-I-Ę-K-U-J-Ę ♥

Dziękuję Ci Darkness za te trafne uwagi. Dziękuję kochanie.
To mnie mobilizuje do pisania lepszych rzeczy.

Do następnego.
#muchlove

Czytasz=Komentujesz

Zapraszam do zakładki INFORMOWANI po
prawej stronie.

9 komentarzy:

  1. Boski rozdział ;)
    Czekam na następny
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurdee dzieje się dzieje :D
    Ciekawe jak Alex zareaguje na tą informacje ;)
    Zajebiste ;*
    Czekam na nn < 3

    OdpowiedzUsuń
  3. 'Nawet nawet' To jest po prostu genialne uwielbiam cię po prostu czekam nn :) u mnie też nie długo się pojawi :) :*

    OdpowiedzUsuń
  4. DCFGYUIJHBVFFRTYU*.*
    @_fidelidad

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest genialny :)
    "Upadłam na kolana i mocno wtuliłam się w chłopaka. Nie obchodziło mnie w tym momencie co się stało. Chcę, aby się obudził i mnie przytulił. Chcę, aby powiedział, że będzie wszystko w porządku."

    I, że to ja umiem pisać słodkie rzeczy? <3
    <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne .
    Zapraszam do mnie : http://justin-nothing-like-us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. -Wow... Ten rozdział tak jak i cały blog jest interesujący..
    Jak możesz informuj mnie na TT. @Bigerr. Nie mogę się doczekać NN ♥ Po prostu uzależniam się i codziennie sprawdzam po kilka razy czy nie ma nowego rozdziału
    -----
    Jeśli lubisz nadpobudliwego i chamskiego Justina, to zapraszam do siebie na doyoulovemejustin.blogspot.com
    Jeśli wpadniesz i zostawisz komentarze dodam twojego bloga ba fanpaga.

    OdpowiedzUsuń