***
Podjechałem pod dom, wybiegając ze samochodu. Wpadłem do domu jak szalony. Moje serce waliło jak nienormalne. Wpadłem do pokoju i zauważyłem Alex. Wziąłem ją w ramiona, mocno przyciągając do siebie. Alex rozpłakała się jak dziecko.
-Justin przepraszam.. to przeze mnie. Powinieneś mnie niena..- przerwałem jej to głupie pieprzenie, złączając nasze spragnione usta. Alex się cholernie wczuła w pocałunek, ale musiałem go niestety zakończyć.
-Skarbie, musimy uciec. Mam na myśli.. ja nie chcę dać Ci wyboru. Należysz do mnie, zakochałem się w Tobie jak wariat. Musisz ze mną uciec do Europy.- mówiłem szybko, a jej wielkie, śliczne oczka błyszczały.
-Wszystko dla Ciebie..- wtuliła się znów.
-Dobra, samochód jest z tyłu. My robimy zadymę na mieście.. macie jakąś godzinę, aby wyjechać i później 30 minut na wejście na pokład promu, zanim roześlą listy gończe po całych Stanach.- tłumaczył Ryan.
-Idź już do samochodu skarbie.- zrobiła to co kazałem.- Bilety i inne rzeczy są w samochodzie?
-Tak. Będziemy w kontakcie.
-Dziękuję Wam.- rzuciłem krótko i pobiegłem do Alex. Odpaliłem samochód i ruszyłem w stronę portu. Złapałem pewnie jej dłoń.- Nie mógłbym dać Ci dwóch opcji.
-Ja nawet bym ich nie chciała. Kocham Cię zbyt mocno.- szepnęła. Widziałem, że cholernie się bała.
-Kochanie, nie bój się. Ze mną Ci nic nie grozi. Będę przy Tobie zawsze i wszędzie. Nigdzie się nie wybieram. Bieber zawsze zostaje i zawsze wygrywa.- mówiłem pewnie i stanowczo. Wtuliła się w moje ramię, zasypiając. Mógłbym godzinami patrzeć, jak śpi.
***
Jeżdżąc po mieście, chłopcy robili zamieszanie. Mieli ubrane kominiarki i zamalowane tablice rejestracyjne. Strzelali, niszczyli mienie publiczne, straszyli przechodniów, aż w końcu ktoś zawiadomił policję. Zaczął się pościg za każdym z trzech samochodów. W pierwszym siedzieli Chris i Ryan, w drugim Jake i Drew, a w trzecim Jason. Zrobiło się cholernie gorąco. Dwa pierwsze samochody zniknęły, a radiowozy zaczęły jechać w stronę, gdzie Justin uciekał wraz z Alex. Jason bez zastanowienia zagrodził im drogę. Zrobił obrót o 360 stopni i strzelił. Wycofał się i zaczął uciekać. 'Kurwa, Jason gdzie jesteś?'- usłyszał przez radio Ryan'a. Zignorował to i skręcił w jakąś uliczkę. Myślał, że już ich zgubił, ale niestety się pomylił. Policja zastawiła uliczkę i chłopak wybiegł z auta. Postrzelono go, jednakże biegł dalej. Przeskoczył z postrzelonym barkiem przez płot i znikł w świetle Księżyca. Zadzwonił do Ryan'a i czekał w swojej 'kryjówce'.
***
Wchodząc już na pokład promu do Wielkiej Brytanii, Alex była bardzo zmieszana i nie wiedziała do końca co ma robić. Objąłem ją mocno i weszliśmy do restauracji.
-Popłyniemy około 3 dni, kochanie.- szepnąłem i wziąłem Menu. Ona tylko pokiwała głową.- Hej.. skarbie.- złapałem jej dłoń.
-Boję się.. to tylko tyle..- mruknęła zdenerwowana.
-Wiem, że Cię to przeraża, ale zobaczysz.. będzie lepiej. Będziemy już razem na zawsze.- uśmiechnąłem się, a ona spojrzała mi w oczy.- Dasz mi buziaka?
-Na zawsze.- zaśmiała się cichutko i mocno mnie cmoknęła.
-Słodki buziak.. Co zjesz?
-Myślę, że zjem cannelloni i do tego wypiję wodę niegazowaną.- odpowiedziała. Po mowie jej ciała wywnioskowałem, iż jest odprężona.
-Okej.- podszedł kelner.- Dla tej pani cannelloni i woda mineralna, a dla mnie pieczone ziemniaki, grillowaną pierś z kurczaka i białe, dobre wino.- kelner zapisał wszystko i podziękował.
***
Po kolacji poszliśmy do apartamentu. Ten prom był naprawdę luksusowy. Z zewnątrz wchodziło do salonu, a w nim znajdowała się ogromna plazma z konsolą, barek z alkoholem, ogromna i wygodna kanapa, a pokój był w ciepłych odcieniach czerwieni. Z salonu po lewej stronie przechodziło się do sypialni. Na środku niej stało ogromne, dwuosobowe łóżko choć na moje, było ono przynajmniej dla czterech osób. Po obu stronach znajdowały się szafki z lampkami, a pod ścianą stała toaletka oraz szafy i komody. Całość była nowocześnie urządzona, dzięki czemu nie czułam się jak na pokładzie Titanica. Obok sypialni była śliczna łazienka z wanną dla dwojga z hydromasażem. Zarumieniłam się lekko i usiadłam na kanapie. Oparłam się wygodnie.
-Zmęczona?- zapytał.
-Tak..- odparłam.
-Pójdę się wykąpać i ogarnę wszystko.. Muszę też zadzwonić. Chcesz się ze mną wykąpać?- był całkiem poważny. O. Mój. Boże. Mam się z Tobą kąpać? Zarumieniłam się lekko.
-Um..
-Nie ma co się rumienić. Jesteś śliczna. Chodź.. dotrzymasz mi towarzystwa.- uśmiechnął się cwaniacko. Wstałam z kanapy i poszliśmy. Justin rozbierał się bez żadnych wahań. Ściągnęłam koszulkę, a następnie zsuwałam powoli spodnie. Justin wszedł do wanny, która była już pełna od cudownie gorącej wody, olejków i płatków róż. Przygryzłam mocno wargę i zatrzymała się na bieliźnie. Justin zasłonił oczy, a ja się uśmiechnęłam, gdyż był taki wyrozumiały. Weszłam naga do wanny i czułam hydromasaż. Ouh.. ale to jest odprężające. Leżałam obok Justina.- Chodź bliżej shawty.
-Okej.- uśmiechnęłam się. Przysunęłam się i biorąc gąbkę do ręki, nalałam na nią żel. Zaczęłam myć nią szyję i tors Justina. Zamknął oczy i głośno westchnął. Usiadłam na nim nieśmiało okrakiem i spłukałam mu żel z ramion. Nadal miałam wodę do obojczyków. Wpatrywałam mu się głęboko w oczy. Zaczął robić to samo, co zrobiłam jemu. On schodził niżej i umył mnie całą. Dosłownie. Zachichotałam cicho, a resztę swojego ciała umył sam. Ujął moją twarz i złączył nasze usta. Wsunął delikatnie język i pieścił nim moje podniebienie. Cicho jęknęłam i uśmiechnęła się przez pocałunek. Kończąc, cmoknął mnie w czoło i wychodząc z wanny, podał mi ręcznik. Wytarł się i ubrał bokserki. Na końcu, umył włosy i przecierając je ręcznikiem, ułożyły mu się niesfornie. Zaśmiałam się. On jest taki idealny.
-Myślę, że powinnaś zrobić zdjęcie i ustawić sobie na tapetę w laptopie, komórce i iPadzie.- zaśmiał się z nutką złośliwości.
-Pff..- tylko prychnęłam i ubrałam świeżutką bieliznę. Ubrałam mięciutko szlafrok i skierowaliśmy się do sypialni. Padłam na łóżko i wtuliłam się w cudownie delikatną pościel. Nie wiedząc jak i kiedy, zasnęłam.
***
Patrząc jak słodko i spokojnie śpisz, zadzwoniłem do Ryan'a.
-Hej.. za jakieś 3 dni będziemy w porcie w Liverpool'u. Jak Wam poszło z policją?- zapytałem.
-W porządku.. Jason miał sporo szczęścia. Poświęcił się chłopak dla Was. Jechał sam i policja go otoczyła, bo jechali już w Waszym kierunku. On ich jakoś odparł, ale dostał kulkę w bark.. uciekł i jest bezpieczny już. W swoim pokoju dojdzie do siebie. Stracił dużo krwi.- westchnął.
-Rozumiem.. a reszta?
-Dobrze. Justin.. należy mu się jakieś magiczne słowo, nie sądzisz?
-Wiesz, że go nie znoszę..- burknąłem.
-Jednakże uratował Ci kurwa Twoją pieprzoną dupę, Bieber.- warknął.
-Podziękuj mu.. muszę kończyć.- rozłączyłem się i położyłem się obok Alex. Owinąłem ramiona wokół niej, a ona wtuliła się we mnie mocno.- Kocham Cię..- wyszeptałem ledwo słyszalnie. Zapadłem w głęboki sen, otulony jej zapachem- zapachem mojego prywatnego szczęścia.
---------------------
Hej kochani.
Co u Was? Wiem, że długo nie dodawałam, ale brak weny.
Przepraszam za literówki.
Zapraszam także na drugie opowiadanie.
#muchlove
Jak zawsze świetny rozdział.
OdpowiedzUsuń