17 mar 2013

Czwarty.

Niedziela. Dzień, którego nienawidzę. Dzień, w którym trzeba odrabiać lekcje. Miałam nieodczytaną jedną wiadomość.. od Sam. Westchnęłam głośno i zadzwoniłam do niej.
-Hej. Przyjdziesz do mnie o 11?
-Ale jest 11.
-No to o 12.
-Spoko. Do zobaczenia.- wstałam z łóżka i lekko się rozciągając poszłam po ciuchy oraz do łazienki zrobić z siebie człowieka. Ucieszyłam się na widok dzisiejszej pogody. Było ciepło jak na początek kwietnia. Na oko było plus 13 stopni. Nuciłam kawałek Macklemore'a "Thrift shop". Kochałam tą piosenkę. Sprawiała, że mój dzień był lepszy i weselszy. Zeszłam na dół.
-Nie za długo się spało?- mruknęła do mnie mama, a tata rzucił jakimś dziwny spojrzeniem. Ja tylko wzruszyłam ramionami i wyjęłam mleko z lodówki. Napiłam się prosto z butelki. Mama pokręciła głową.
-Sam przyjdzie za 10 minut. Muszę z nią porozmawiać na temat naszej przyjaźni.- stanęłam i oparłam się o blat barku w kuchni.
-Co się dzieje?
-Po prostu mam dosyć jak ona się zachowuje. Kontroluje mnie. Zresztą.. spotykam się teraz z takim chłopakiem i mi za przeproszeniem się ciągle pyta "Pojebało Cię?". To jest moja sprawa z kim się spotykam. I wyprzedzę Was. Ma na imię Justin. Bardzo go lubię, ale na razie niech zostanie tak jak jest. Na razie się tylko spotykamy. I wiem, że ona się o mnie martwi, ale mówienie, że on jest psychopatą i ćpunem mnie doprowadza do szału.- mówiłam wszystko na jednym tchu.
-Mam nadzieję, że te plotki to nieprawda. A to Wy porozmawiajcie sobie tutaj w kuchni lub salonie, a ja z tatą pojadę na zakupy do NY. Nie narozrabiaj okej? Trochę zejdzie. Chcesz coś?
-Mogłabyś mi kupić te moje jogurty, płatki fitness i kup mleko. A tak to dzięki. Jakby co zadzwonię.- cmoknęłam mamę w policzek i zamknęłam za nimi drzwi, ale niedługo po nich przyszłam Sam. Usiadłyśmy przy barku z zimnym malinowym koktajlem w ręku.
-O czym chciałaś pogadać?
-O naszej przyjaźni, która niedługo może się pójść jebać.
-Co?
-To co słyszałaś Sam. Mam dosyć Twojej wiecznej kontroli. Mam dosyć tego, że ciągle obrażasz może mojego przyszłego chłopaka. Mam już tego po dziurki w nosie Sam! Nie dajesz mi żyć. Nie jesteś moim rodzicem!- czułam, że zaraz coś rozwalę.
-Ale Alex.. ja muszę. Muszę to robić. Zresztą.. Twoi rodzice nie interesują się zbytnio Tobą. Nie kontrolują Cię.
-Wiesz co.. chciałam dać Ci szansę, ale teraz przegięłaś. Wypierzaj stąd. Nasza przyjaźń skończona! Przez Ciebie!- szlochałam co raz głośniej, a w jej oczach mogłam dostrzec ból i smutek.
-Alex..
-Wyjdź. Nie utrudniaj tego.- otworzyłam jej drzwi, a ona wyszła. Z całej siły trzasnęłam drzwiami. Zanosząc się płaczem, dopiłam swój koktajl i wyszłam z domu. Chciałam gdzieś iść. Nieważne gdzie. Napisałam sms'a rodzicom co się stało i, że muszę się przewietrzyć. Zamknęłam drzwi i ubierając ciemne okulary, zakładając słuchawki na uszy, szłam ulicami Oldbridge.
***
Przeciągnąłem obolałe plecy, a Słońce tak perfidnie świeciło mi w twarz, że myślałem, że znowu wpadnę w szał. Nieźle wczoraj się naćpaliśmy.
-Drew.. wstajemy.- klepnąłem kumpla w plecy.
-No, no.. idź się ogarnij i wyjdź. Chcę spać.- pokręciłem tylko głową i poszedłem do samochodu. Włączyłem silnik i ruszyłem w kierunku domu. W drodze' zobaczyłem Alex.
-Hej Alex.- spuściłem moją szybę na dół.
-Hej Justin.- odparła twardo.
-Wsiadaj.- bez problemu wsiadła do mojego samochodu.
-Płakałaś?- pogładziłem dłonią jej policzek.
-Wytłumaczę Ci później.
-Pojedziemy do mnie i po tym pojedziemy może.. na plażę?- lekko się uśmiechnęła. Dodałem lekko gazu i ruszyliśmy do mnie. O tej porze tego gnoja w domu być nie powinno, a może jest i leży najebany. Od zawsze był alkoholikiem, a moja matka była głupia. Chodził na dziwki, a ona go tak broniła. Teraz się to zmieni. Otworzyłem drzwi do domu i niestety. On był.
-O.. jaka ładna dziewczyna. Od razu Ci złotko mówię, on nie jest dobrym materiałem na chłopaka.- pogładził dłonią jej ramię.
-Nie dotykaj jej. Jesteś najebany. Robisz mi wstyd.- podszedł do mnie i chwycił mnie za bluzkę.
-Nie mów tak do mnie gówniarzu!- próbował uderzyć mnie w twarz, ale odepchnąłem go i pociągnąłem Alex za sobą. Usiadła na moi łóżku. Dobrze, że wcześniej posprzątałem.
-Bardzo Cię przepraszam..
-Justin, to nie Twoja wina. Nie przestanę Cię przez to lubić. Nie martw się. Jeżeli.. jeżeli będziesz potrzebować pomocy.. ja i moi rodzice Ci pomożemy.- pocałowała mnie w policzek i przytuliła się.
-Dziękuję.
-Justin..
-Tak kochanie?
-Piłeś?- jej głos się załamał, a ja nie wiedziałem co powiedzieć.
-Idę pod prysznic, nie otwieraj zamka jak ten gnój będzie pukał, okej? Zaraz wracam.- wyminąłem ją, biorąc ubrania i wszedłem do łazienki. Odpuściłem letnią wodę i zmoczyłem całe ciało. Umyłem włosy, ułożyłem grzywkę i ubrałem się. Wyszedłem z łazienki.
-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-Czy ja muszę kurwa na nie odpowiadać?!- warknąłem.- Chodź, jedziemy na tą plażę. Jak najdalej od tego skurwiela.- miałem ochotę się rozpłakać.
***
Przez jego ojca pewnie pije i nie wiadomo co jeszcze robi. Siedzieliśmy tak w ciszy, a ja w końcu nie wytrzymałam.
-Justin, domyślam się, że pijesz przez Twojego ojca.. Ja wiem, że to nie jest Twoja wina i moja sprawa, ale ja chcę Ci pomóc. Nie wierzę w plotki, ale jeżeli tak na serio jest, nie odsunę się od Ciebie jak reszta Twoich przyjaciół. Nie jestem taka. Nigdy Cię nie zostawię. Zawsze możesz liczyć na moją pomoc. Nie musisz się tak zaraz denerwować.
-Przestań mówić, bo wpadnę w szał. Nie chcesz tego.- zaciskał mocno ręce na kierowniki i widziałam jak bardzo czerwone zrobiły się jego policzki. Trochę się bałam, ale on potrzebował pomocy, ale nadal nie wierzyłam w te plotki. Dojechaliśmy do plaży. Rozłożyliśmy koc i położyliśmy się na nim. Wiał lekki i ciepły wiatr, a morze lekko szumiało. Czułam bryzę.
-Mogę Cię o coś zapytać?
-Jasne.
-Dlaczego.. nie masz przyjaciół, znajomych.. kumpli..
-Olali mnie i zostawili mnie samego. Miałem kiedyś najlepszego przyjaciela, najchętniej to bym go zabił, ale niestety za takie coś idzie się do więzienia.
-Dlaczego Cię olali?
-Musisz zadawać tyle, tak trudnych pytań dla mnie? Nawet nie wiesz jak ja cierpię. Masz wszystko. Masz przyjaciela, masz normalnych rodziców.. nie masz problemów. Ja niestety nie ma nic oprócz problemów.- łza spłynęła po moim policzku.
-Nie płacz.
-Kiedy ty jesteś smutny, ja też Justin. Potrzebujesz pomocy.
***
-Nie chcę żadnej pomocy, bo prędzej czy później Ty też odejdziesz. Nie dasz rady, tak jak inni. Alex i nie zaprzeczaj, bo ja się znam doskonale na ludziach.
-W dupie mam innych ludzi. Teraz liczymy się my. Rozumiesz?- pokiwałem przecząco głową i zerwałem się na równe nogi. Pociągnąłem też Alex. Znowu ten facet.
-Alex szybko. Później Ci wszystko wytłumaczę.- Ten koleś zorientował się, że go zauważyłem i szybko wskoczył do swojego samochodu i jechał za nami.- Kurwa! Wiedziałem, że coś jest nie tak. Zabiję skurwiela.. Tylko spróbuje Tobie lub mi coś zrobić.- szybko skręciłem w inną ulicę, by go zgubić. Wjechałem na autostradę do NY i przyspieszyłem do 240 km/h.
-Justin zwolnij. Proszę zwolnij. Justin zabijesz nas.. Justin proszę. Wróćmy do mnie do domu. Moich rodziców nie ma. Justin proszę.- Alex zaniosła się płaczem. Zjechałem z autostrady i jeszcze przez 10 minut kręciliśmy się w uliczkach. Podjechałem pod dom Drew.
-Weź te kluczyki i wsiądź do tamtego BMW i czekaj tam na mnie. Będzie dobrze.- zrobiła to co kazałem i zaparkowałem samochód z tyłu domu. Pobiegłem do Dre wszystko mu wyjaśnić. Wróciłem do niej i odpaliłem silnik.
-Justin.. co tutaj się kurwa dzieje!
-Nie chcesz wiedzieć. Te plotki innych ludzi.. to po prostu prawda.- zbladła, a ja pojechałem w stronę jej domu.
***
Boję się jak cholera. To prawda.. cholera jasna, ale ja mam to w dupie, on taki nie jest. Zaprowadziłam go do mojego pokoju. Usiadł na fotelu, a ja obok.
-Wytłumacz mi wszystko Justin.
-Widzisz, nie jestem ideałem.
-Przestań pierdolić. Mów o co tutaj chodzi.
-Nie mogę Cię w to mieszać.
-Ja już jestem w to wmieszana idioto!
-Co powiedziałaś?

Od autorki:
Napływ weny na to opowiadanie.
Boże, wiecie jak serce biło?
Hahaha.
Kocham Was.
Do następnego.
Mam małą prośbę, jeżeli możecie
reklamujcie tego bloga.
To dla mnie wielka motywacja.
Dziękuję.


Czytasz=Komentujesz


6 komentarzy:

  1. Trzyma w napięciu. No ciekawa jetem jak Justin zareaguje na jej pomoc i jak bardzo na nią wpłynie. :) Czekam na nn i zapraszam do siebie http://nothing-likeee-us.blogspot.com :*

    OdpowiedzUsuń
  2. już nie mogę się doczekać następnego, dawaj jak najszybciej! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny, boże, to jeden z nielicznych blogów, które regularnie czytam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział;) Justin chyba się zdenerwował jak go nazwała, ciekawe czy jej coś zrobi. Czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskiiiii. :***

    OdpowiedzUsuń