-Justin. Co to ma kurwa być?!- pomachał mi moim notesem przed nosem Jason. Wyrwałem mu go z ręki.
-Nie Twój interes gówniarzu. Nie mamy czasu. Musimy ratować tyłek tej kretynki.- warknąłem. Wsiadłem do samochodu z Ryanem, Jasonem, który namierzał jego komórkę i Chrisem.
-Musisz się Justin skupić i uspokoisz. Nie uratujesz jej dupy, a tym bardziej swojej.- skwitował Ryan. Miał rację, ale jak mogłem się skupić, skoro ten gówniarz przeczytał mój sekret? Będę musiał go szantażować, albo go zabić. Uderzyłem w kierownicę.
-Namierzyłeś ją w końcu, czy mam Ci przywalić?
-Jedź drogą AP2.
-To już wiem, gdzie to jest. Byłem tam.- powiedziałem krótko. To było 15 km od Nowego Jorku na północ. Oldbridge, czyli nasze miasteczko znajdowało się na południu, więc miałem dodatkowe 10 km. Dodałem gazu i teraz liczył się tylko czas.
-Zależy Ci na niej Justin. Pozwól jej wejść do swojego życia.- powiedział Jason.
-Zależy mi na uratowaniu swojej dupy, a z nią niech robią co chcą.
-Justin, ale zrozum jedno..
-Nie.- przerwałem.- To Wy zrozumcie! Mam dosyć problemów, a ona będzie następnym. Nie będę się poświęcał dla kolejnej głupiej suki, dotarło?! Teraz zamknijcie swoje ryje, bo nie ręczę za siebie, a Ciebie Jason zabiję, jeżeli powiesz im co było w moim notesie, zrozumiałeś?! Zabiję boleśnie. Nie będę miły. Jesteś zwykły gówniarzem! Nie wmaw..
-Zamknij się już.- powiedział Ryan.- Ja Ciebie zabiję po tym, jak Ty zabijesz młodego. Nie pamiętasz już naszej rozmowy Bieber?- zamknąłem się.
***
Poczułam zimno i straszliwy ból. Bolała mnie głowa i nie mogłam się ruszyć. Próbowałam przeanalizować to, co się stało. Zwinęłam się w kłębek, było mi cholernie zimno. Bałam się. Nie chciałam umierać, nawet nie znałam tych ludzi, ale oni znali Justina... Tak sądzę. Jęknęłam, ponieważ poczułam ból w klatce piersiowej. Nie mogłam praktycznie oddychać, może to przez strach? Byłam w jakimś dziwnym pomieszczeniu bez okna. Świeciła się tylko lampka przy ogromnym materacu. Spróbowałam się doczołgać, ale ból mi to uniemożliwił. Niedaleko materaca było krzesło. Podłoga okazała się zimną posadzką. Usłyszałam kroki. Ktoś wszedł.
-No proszę kto się obudził. Nasza królewna.- powiedział chłopak. Był chyba w wieku Justina. Oblizałam usta. Chciało mi się pić, jeść i było mi zimno.- Nie kotek, później będziesz lizać.- zaśmiał się idiotycznie.
-Sukinsyn.- mruknęłam.
-Co mówiłaś?
-Gówno. Na pewno nie do Ciebie. Już miałeś nadzieję? Sory, ale wolę rozmawiać ze samą sobą niż z takim sukinsynem jak Ty!- nie wytrzymałam. Idiotko! Skarciłam się w myśli.
-Lubię takie ostre, podobno są w łóżku dobre. Do rzeczy. Nie mam nic do Ciebie, ale do Biebera mam. Zapewne po moim telefonie ruszył w pościg. Jesteś mi potrzebna do zwabienia go i ewentualnie później Cię tak zerżnę, że nie będziesz już taka ostra, skarbie.- podszedł do mnie i kopnął mnie w brzuch. Zaczęłam się dławić. Potrzebowałam powietrza.
-Nie rób mi już proszę krzywdy..- złamał mnie. Rozpłakałam się jak dziecko.
-Kochanie, a czy ja coś zrobiłem?- podniósł demonstracyjnie ręce.- Jak Ci na imię, piękna.
-Co Cię to..- burknęłam i znowu mnie kopnął.- Alex..- jęknęłam.
-Grzeczna. Brian, miło mi. Musisz znać moje imię, bo będziesz je dzisiaj krzyczeć.- głupio się zaśmiał.
-Chyba w Twojej wyobraźni, kochany.- uderzył mnie mocniej w twarz i po chwili, stróżka krwi leciała mi z nosa i wargi. Chciałam być twarda, ale niestety znowu zaniosłam się płaczem. Chyba zaczęłam tracić przytomność, bo nawet nie wiedziałam, co się ze mną dalej dzieje.
***
Zatrzymałem samochód trochę wcześniej, by wykorzystać element zaskoczenia. Wiedziałem, że Alex jest tylko przynętą i znając Briana zrobił jej już krzywdę. Wiedziałem, że tak będzie.
-I weź ją teraz szukaj kurwa.
-Wiem gdzie ona jest.- warknąłem i uderzyłem Drew w twarz.
-Jesteś pojebany Bieber! Wiedziałeś, że tak będzie.- tak, wiedziałem.
Przetarłem oczy i twarz dłonią. Głośno westchnąłem. Wzięliśmy broń.
-Jason, zostań w samochodzie. Musimy po tym szybko uciekać.- powiedziałem. Jeżeli on ją zabił to ja i moi kumple jesteśmy w czarnej dupie. Powtórka z rozrywki. Nie zasługuję już po prostu na nic i nikogo. Naparłem lekko na klamkę i drzwi, ale niestety były zamknięte. Idiota. Pomyślałem. Brian zawsze chciał mieć ze mną pieńku i zawsze chciał mnie wyprowadzać z równowagi, bo wiedział co jest ze mną nie tak. Wiedział o mnie wszystko. Założyłem tłumik na pistolet i strzeliłem w klamkę. Weszliśmy. Od razu strzeliłem do faceta stojącego w korytarzu. Długi korytarz załamał się w prawą stronę. Wychyliłem lekko broń i kazałem, by Ryan został na tym załamaniu. Mimo tego, że to on był "szefem", w terenie to ja nim byłem i w każdej akcji. Za bronią powędrowało całe moje ciało. Szedłem spokojnie i powoli trzymając broń w pełnej gotowości. Otworzyłem jeden drzwi, ostrożnie wszedłem. Zauważyłem Alex. Leżała z zakrwawioną twarzą. Po czułem pistolet przy plecach.
-Jesteś Bieber taki naiwny.- zadrwił.
-Masz mnie. Teraz ją wypuść.- warknąłem.
-To tylko część mojej zabawy Bieber. Myślałeś, że zwabię Cię i tyle? Jeden ruch to po Tobie, po niej i po Twojej rodzince.- odburknął.- Siadaj na tym krześle.- usiadłem, po czym przywiązał mnie do krzesła. Próbowałem się wyrwać, ale na marne.
-Jak się uwolnię, to wierz mi Parker, że będziesz błagać mnie o życie.
-Bieber, Twoje żarty mnie powalają. Teraz zabawa się zacznie, będziesz patrzeć jak Twoja laska się ze mną pieprzy.
-To nie jest moja laska.
-Całowaliście się.
-Całuję się z dziesiątkami dziewczyn tępaku.
-Tak czy inaczej. Przypomnę Ci kogoś. Alice? Alice, nie?- wpadłem w szał.
-Nie wymawiaj jej imienia! Masz problemy chyba kurwa! Jak Cię dorwę to Ci nogi z dupy powyrywam! Jesteś zdrowo pojebany człowieku!- zabolało mnie to.
-Wybieraj, Ty albo on.- patrzyła na mnie i na niego.
-Kochanie.. proszę..
-Przepraszam.- strzał.
***
Słyszałam ich rozmowę. Jęknęłam.
-Justin..- podniosłam się do pozycji siedzącej. Podszedł do mnie Brian i kazał mi wstać. Nie miałam siły, bałam się i patrzyłam na Justina. Złość i smutek kipiała z niego. Rozpłakałam się. Brian stanął za mną i wyjął nóż. Zaczęłam jęczeć. On chciał mnie zabić albo mnie zranić bałam się jak cholera. Trzęsłam się. Justin spuścił głowę, chciał płakać, ale nie mógł tego pokazać. Coś musiało się stać z tą Alice. Nie wiedziałam tylko co.
-Bieber. Patrz.- Brian włożył mi rękę pod bluzkę i błądził dłonią po moich piersiach i po brzuchu. Szarpnęłam się, ale nic to nie dało. W Justinie złość aż wrzała. Pocałował mnie w szyję, a chwilę po tym podciął mi mi ją. Pisnęłam z bólu, a on rzucił mnie na podłogę wychodząc.
-Justin..- czułam, że śmierć jest blisko pomimo tego, że nie poderżnął mi tak brutalnie gardła, ale byłam spanikowana i nie myślałam trzeźwo. Nie miałam siły wstać, by go odwiązać, a tak bardzo chciałam. Justin był wściekły, ale siedział spokojnie. Zamknęłam oczy i znowu świat zawirował.
***
Nie chciałem jej pomóc. Chciałem pomóc sobie. Bieber idioto! Ty chcesz jej pomóc, więc zrób coś i pierdol te Twoje zasady chociaż na chwilę. Gdyby to była Alice.. Otrząsnąłem się. Ona cierpi i chociaż to nie chwila na to, ale nie przez Ciebie, a miałeś ją wykorzystać.
-Alice.- mruknąłem.- Alex! Alex oddychaj powoli i głęboko. Słyszysz mnie?- jęknęła coś pod nosem. Rozejrzałem się po pokoju. Chuj. Pomyślałem. Zostawił nóż. Nie mogłem krzyczeć na Ryana, bo mogliby mu coś zrobić. Próbowałem jakoś się przysunąć, ale wypieprzyłem się i na moje szczęście krzesło się złamało pod wpływem uderzenia w posadzkę, ale złamałem lewą rękę. Jak teraz będę strzelać? Myśl rozsądnie. Choć na chwilę zapomnij o przeszłości. Rozciąłem sznurek i wyszedłem z pomieszczenia. Nikogo nie było. Słyszałem tylko śmiech Briana z innego pokoju. Szybko pobiegłem po Ryana. Wziął dziewczynę na ręce.
-Spierdzielamy.
-Tak, zabierz ją stąd. Ja muszę rozwalić mu łeb.
-Justin uciekamy, później..
-Nie kurwa. Czekajcie na mnie w domu. Jeżeli za 1,5 godziny mnie nie będzie po prostu zapomnij, że byłem okej? Idź już.- powiedziałem i wziąłem broń. Zobaczymy Bieber jak walczysz ze złamaną ręką i jak strzelasz prawą ręką. Rozejrzałem się czy gdzieś nie ma jego kolesi. Byli dwaj. Czyli trzech muszę rozwalić. Wywaliłem drzwi nogą i szybko zastrzeliłem jednego na kanapie. Poszedłem wzdłuż korytarza gdzie poczułem ból w okolicy barku.
-Zapłacisz za to.- uderzyłem go mocno w brzuch i chwyciłem za szyję. Skręciłem mu kark. Teraz już nie chodziło o przeszłość, teraz chodziło o mnie. Obiecałem, że go kiedyś zabiję.- Brian?! Nie chowaj się.- warknąłem. Rzucił się na mnie z ukrycia i zaczął dusić. To były sekundy i zaczynałem tracić oddech, ale pamiętałem czego się nauczyłem. Kopnąłem go mocno w piszczel i przygniotłem do ściany. On kopnął mnie w brzuch.
-Ty sukinsynu!- krzyknąłem i z całej siły uderzyłem go w twarz. Skopałem go i na pożegnanie wpakowałem mu kulkę w klatkę piersiową. Wkurzony do granic możliwości zacząłem szukać jakiś kluczy do samochodu. Znalazłem dwa i dwa były zaparkowane. Odpaliłem jeden i ruszyłem. Bolało mnie wszystko i wyobrażałem sobie jak się czuje Alex. W zasadzie.. była jeszcze dzieckiem, miała dopiero 17 lat w tym roku. Skrzywiłem się. Szukałem apteczki, ale nic nie znalazłem.
***
Otworzyłam oczy. Przestraszyłam się.
-Nie róbcie mi krzywdy..- mruknęłam.
-Już okej. Jesteś bezpieczna. Spokojnie.- Chris chwycił mnie za rękę. Chwila..
-Chris?! Co Ty tu.. o co.. o co tutaj do chuja chodzi?!- byłam zdezorientowana. Oczekiwałam wyjaśnień. Nie.. ja żądałam wyjaśnień.
-Jesteś w szoku. Musimy zatamować krwawienie. Proszę Cię Alex uspokój się.- uspokajał mnie jakiś chłopak. Chyba w moim wieku.
-A Ty kim kurwa jesteś?!
-Jason. Jason McCann.
-Nie jesteśmy rodziną? Zresztą nie zmieniajmy tematu! A.. gdzie.. gdzie jest Justin?- spływały mi łzy.
-Nie wiem Alex. Nie wiem. Zależy Ci na nim.
-Chcę mu pomóc.
-Jemu też zależy.
-Nieważne. Chcę mu po prostu pomóc. Odtrącili go i jego ojciec to kawał gnoja. Ja po prostu.. Zmieniliście znowu temat!- zaczęłam krzyczeć. Nastała cisza. Wielka tajemnica. Musiałam wiedzieć co leży na rzeczy. Wstałam gwałtowanie, ale zaraz upadłam.
-Ryan! Ryan! Szybko kroplówkę daj. Ona jest słaba. Straciła dużo krwi. Alex nie ruszaj się.- powiedział Jason o ile dobrze zapamiętałam. Czułam się jak wrak. Bałam się, że Justinowi mogło się coś stać. Tak. Tak martwiłam się o niego. Nie wiem dlaczego. Praktycznie się nie znaliśmy, ale przywiązałam się do niego i wiem, że zrobił to dla mnie. On po prostu jest.. chory psychicznie? Nie wiem wahania, bipolarność, nerwica, depresja.. pomieszane to wszystko. Usłyszałam kroki.
-Boże Justin ...
-Pozabijałem ich. Pozabijałem...- i tak po prostu upadł. Ja zaczęłam krzyczeć. Miał poobijane oczy i całą twarz. Widziałam, że miał złamaną rękę i bardzo, ale to bardzo krwawił. Miał zraniony bark i jego twarz była we krwi. Kręciło mi się w głowie.
-Boże.. Chris..- przytuliłam się do Chrisa. Nie wiedziałam, że mój najlepszy przyjaciel mógł to ukrywać tyle czasu.. nie wiem cholera ile.. 2/3 lata? Kręciłam głową. Bałam się.
-Boże.. Chris..- przytuliłam się do Chrisa. Nie wiedziałam, że mój najlepszy przyjaciel mógł to ukrywać tyle czasu.. nie wiem cholera ile.. 2/3 lata? Kręciłam głową. Bałam się.
Od autorki:
PRZECZYTAJ, TO WAŻNE.
Dziękuję Wam za tyle komentarzy, jeżeli
coś Wam się nie podoba możecie napisać, a to poprawię. (:
Adekwatna krytyka mile widziana.
Dobiliśmy prawie do 3000 wyświetleń i kilku komentarzy.
Wiem, że niektórzy czytają i nie komentują i
w ogóle.. ale i tak Wam WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ.
Rozdział dłuższy. Nie wiem kiedy pojawi się NN.
Może we wtorek, może w piątek/sobotę.
DZIEJE SIĘ, DZIEJE.
#MUCHLOVE ♥
NOWA ZAKŁADKA "INFORMOWANI"
NOWA ZAKŁADKA "INFORMOWANI"
Czytasz=Komentujesz
Super rozdzial :) Mam nadzieje,ze Jus w koncu otworzy sie przed Alex :)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. Jest super. I oczywiście zapraszam na swojego bloga www.love-is-not-dream-Kiss.blogspot.com pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńJezu, dziewczyno, kocham tego bloga *___*
OdpowiedzUsuńPisz szybko NN : )
Ubóstwiam, ubóstwiam, ubóstwiam... z niecierpliwością czekam na NN :))
OdpowiedzUsuńdodaj jak najszybciej!!! :c
OdpowiedzUsuńkochaam *.* :D
OdpowiedzUsuńWow. Zatkało mnie . Bardzo ale to bardzo fajny rozdział :):*
OdpowiedzUsuńmega mega mega!!! :*
OdpowiedzUsuńz góry przepraszam za spam, ale pomagam komuś, więc..
OdpowiedzUsuńBelieberki!
Potrzebna Wasza pomoc!
Chcę zrobić duży materiał o najfajniejszych dziewczynach, jakimi są polskie Beliebers. Pilnie potrzebne mi są historie Waszej fascynacji Justinem oraz przygód związanych z łódzkim koncertem. Będziecie miały super pamiątkę i satysfakcję. Proszę, zgłaszajcie się na mojego e-maila (madziab0705@wp.pl), wpisując jedynie swoje imię, a ja w odpowiedzi powiadomię Was o szczegółach przedsięwzięcia.
Jeśli pomożecie zrealizować mi ten pomysł, to gwarantuję, że zebrany materiał trafi do samego Justina Biebera.
Magda.:)
Zajebiste:)
OdpowiedzUsuńczekam na następny z niecierpliwością. ;)
OdpowiedzUsuń