-Mogę iść do niego?- mruknęłam do jakiegoś młodego chłopaka.
-Wierz mi, że to nie jest dobry pomysł. Justin jest.. ładnie mówiąc wkurzony.- usiadł obok mnie.
- Chris!- zawołałam.
-Co?
-Dlaczego? Dlaczego tyle czasu mnie okłamywałeś?! Nic dla Ciebie nie znaczy nasza przyjaźń? Od kiedy to się zaczęło, hm ..? Teraz mi się wszystko układa. Często nie było Cię w domu. Ostrzegałeś mnie, że Justin jest niebezpieczny. Masz mnie za idiotkę?!- rozpłakałam się.
-Przepraszam.
-W dupie mam Twoje gówniane przeprosiny! Żądam wyjaśnień Chris! Ile czasu w tym gównie siedzisz?! Rodzice wiedzą?!- wpadłam w furię. Miałam prawo, aby żądać wyjaśnień.
-2 lata. Nie, nie wiedzą. Nieważne Alex! Nie mogłem, okej?! Ostrzegałem, tak. I co? Miałem rację. Nie powiem Ci niczego więcej. Justin powinien Ci to powiedzieć.
-Idę do niego.- wyrwałam się i obolała poszłam po schodach. Otwierałam każde drzwi i dopiero drzwi na końcu szarego korytarza, okazały się właściwe. Justin leżał na boku, zwrócony w moją stronę. Był strasznie poobijany, całe ramię mu krwawiło i leciała mu krew z nosa. Miał zaciśnięte dłonie w pięści i co chwilę przeklinał pod nosem Miałam mieszane uczucia. Niepewnie usiadłam przy nim.
-Chcę Ci pomóc Justin. Wiem, że jesteś roztrzęsiony i strasznie wkurzony, ale zrozum mnie..- lekko się zawahałam.
-Nie będziesz mi rozkazywać.- odburknął.
-Nie, nie będę, ale nie zakażesz mi Tobie pomagać. Nieważne co zrobisz.. zawsze, ale to zawsze możesz na mnie liczyć. Nie opuszczę Cię. Nie jestem taka. Większość dziewczyn, by pewnie uciekło, ale ja nie. Pamiętaj o tym..- pogładziłam jego tors.
***
Nie odezwałem się. Czy miała rację? Miała. Bieber, czyżby obudziły się w Tobie uczucia? Zapewne. Chwila, chwila. Jestem Justin Bieber. Ja nie mam uczuć. Ja ranię, a może po prostu ukrywam uczucia? Może coś czuję do niej? Nie chcę tego..
-Justin.. możesz mi wszystko powiedzieć.- położyła dłoń
na moich torsie.
-Nie musisz do wszystkiego się wpierdalać.
-Ale..
-Wyjdź stąd!- popchnąłem ją na podłogę
i kopnąłem ją w brzuch.
Znowu te cholerne wspomnienia z mojej przeszłości. Wiedziałem, że z Alex będzie tak samo. Nie chciałem zmarnować jej życia.
-Nie chcę, aby znowu było tak samo, a tak się dzieje.
-Co się dzieje?- zapytała, przybliżając swoją twarz do mojej. Patrzyłem jej głęboko w oczy. Co widziałem? Widziałem troskę i ogromny strach oraz niepokój.
-Nic. Wyjdź stąd.- podniosłem się do pozycji siedzącej i wyjąłem spod łóżka mały woreczek. Zabrała mi go, a ja już przestałem kontrolować nad swoimi ruchami.- Oddaj to suko!- warknąłem, na co podskoczyła. Szybki krokiem poszła do łazienki i wysypała całą zawartość do umywalki. Poszedłem za nią i przygniotłem ją do ściany.
-Co Ty robisz?! Justin, proszę nie!- krzyknęła.
-Będę robić co chcę.- zabrała mi narkotyk i wyrzuciła do śmietnika.
Podszedłem i wymierzyłem cios w jej policzek.
Zrobił się strasznie siny, a dziewczyna upadła na podłogę.
-Przepraszam..- jęknąłem, a ona straciła przytomność.
Za mocno.
-Justin, uspokój się! Potrafisz! Zrób to dla siebie! Ja Ci pomagam..- powiedziała przez łzy. Szarpnąłem ją, po czym wpadłem w furię.
-Słucham?! Myślałem, że mi podziękujesz, że uratowałem Twoją dupę, a teraz prawisz mi kazania i wyrzucasz mi moje narkotyki?! Wiesz ile za nie zapłaciłem?! To były moje ostatnie i specjalnie muszę jechać. Nienawidzę Cię. Lepiej mi zniknij z oczu, bo następnym razem.. Zabiję Cię, szmato.- nagle wparował mi do pokoju Jake i Chris, odciągając mnie od roztrzęsionej Alex.
-Stary, ona chciała Ci pomóc! Miałeś leżeć! Alex idź na dół, tam jest Jason.
-Jason?! Dorwę sukinsyna. Was wszystkich pozabijam!- krzyknąłem i położyłem się na łóżku. Jeszcze tylko dwa miesiące..
***
Zapłakana, zrobiłam to, co mi kazali. Zeszłam do Jasona. Usiadłam obok niego. Trzęsłam się. Nie wiedziałam, że Justin jest tak agresywny.
-Nie bój się..- objął mnie ramieniem.
-Nie wiem jak mam mu pomóc. Nie znam jego przeszłości.- pociągnęłam nosem.- On jest na coś chory?
-Nie powinienem Ci tego mówić..
-Powiedz jej. Mamy już dosyć tajemnic. Weszłaś teraz w nasze życie. Jemu na Tobie zależy..- mruknął Jake. Chyba Jake. Tak słyszałam.
-No dobra.. ja mogę zacząć.- wtrącił się mężczyzna około 27 lat.- Kiedy Justin do nas dołączył, miał 15 lat. Jego ojciec pił, bił go i jego matkę. Wkręcił się w takie towarzystwo i nie wiem jak, ale go z niego wyciągnęliśmy. Tak poznał mnie. Później doszedł Drew, Jake, Jason i Chris.- wiedziałam o jego ojcu. Nie mówił mi nic.. ale to było widać.
-Justin nienawidził swojego ojca. Nienawidzi go nadal, ale wróćmy do początku na chwilę. Zaczął przygodę z używkami. Papierosy, alkohol i później narkotyki. Jego rodzice nie dawali z nim rady. Cały czas spędzał z nami. Jesteśmy dla niego jak rodzina. Rozumiesz..- powiedział Jake.
-Rozumiem.- kiwnęłam głową.
-Wróćmy do jego ojca. Nienawidzą się. Gdyby Justin mógł, zabiłby go już dawno i uciekł z matką, ale nie może. Jego ojciec zawiózł go do szpitala psychiatrycznego dla obłąkanych psychicznie w wieku 16 lat. Gdyby się dowiedzieli, że ktoś zabił jego ojca, to Justin miałby problemy. Justin nie potrzebował tego. Justin potrzebował ciepła i miłości, którego nigdy nie miał. Zrobił się bardzo agresywny i przez to jest chory psychicznie. Nie panuje nad sobą, ale wiemy, że chciałby.
***
Leżałem na tym cholernym łóżku w tym cholernym pokoju. Alex i wszyscy dookoła mieli rację, ale co ja mogłem? Jestem chory psychicznie, nie umiem nad sobą panować i nie wiem co robić. Jestem kompletnym zerem. Alex była inna. Alex była.. taka jak Alice. Taka sama. Zakochałeś się. Chyba niestety tak. Przypomniałem sobie o ważnej sprawie. Odszukałem kluczyki od samochodu i zszedłem na dół.
-Jadę do domu.- rzuciłem, wychodząc z domu. Odpaliłem silnik i po 25 minutach byłem w domu. Tego gnoja nie było.
-Mamo?!- krzyknąłem. Cisza. Pobiegłem do sypialni. Leżała. Uklęknąłem przy niej. Była nieprzytomna. Na pewno ją uderzył. Wziąłem ją na ręce i włożyłem do samochodu, po czym zacząłem pakować wszystkie jej i swoje rzeczy.
-Zabiję skurwysyna. Zabiję gnoja.- byłem wkurzony. Sprawa z tym gnojem, z nowym domem, mamą, Alex.. i chłopakami. Mogłem ją dzisiaj zabić! Jestem popierdolonym psychopatą. Pomyślałem. To była prawda. Po około 2 godzinach zapakowałem wszystko do samochodu i pojechałem do nowego, małego domu. Już dawno to planowałem, ale nigdy nie miałem okazji.. nie chciałem, albo się po prostu bałem. Wyniosłem mamę i położyłem ją na łóżku. Napisałem wiadomość na kartce. Wiedziałem, że się obudzi. Nie raz były takie sytuacje. Zamknąłem drzwi na klucz i wsiadłem do samochodu. Coś we mnie pękło i tak po prostu wybuchnąłem płaczem. Byłem bezsilny. Chciałem, aby ktoś tutaj był.. Nawet Alex. Odpaliłem samochód i ruszyłem do chłopaków i Alex. Było bardzo późno. Chyba 3.50 nad ranem. Zaparkowałem samochód i wszedłem do środka. Alex spała obok Chrisa, który ją przytulał. To był jej przyjaciel, ale i tak coś we mnie się zagotowało. Musieli usnąć, bo reszta chłopaków spała na fotelach i kanapie. Pokiwałem głową i poszedłem do sypialni. Wziąłem prysznic i ubrałem świeże bokserki. Ułożyłem się na swoim łóżku. Byłem już spokojny. Chciałem jej wszystko wytłumaczyć. Zrobię to. Zrobię to później. Uczucia Bieber? Uczucia? Już zapomniałeś o Alice? Chyba nie mogę żyć przeszłością.. co nie zmienia faktu, że się zabiję w dniu moich 20 urodzin.
Od autorki:
Gówno. Jedno wielkie gówno.
Przepraszam Was.
Mam nadzieję, że chociaż trochę Wam się podoba.
Postaram się, aby wynagrodzić Wam to następnym rozdziałem.
Przepraszam jeszcze raz.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale
się starałam. Oczy mi się zamykają.
KOCHAM WAS ♥ DZIĘKUJĘ ZA TYLE WYŚWIETLEŃ
I TYLE KOMENTARZY
ZAKŁADKA INFORMOWANI.
Czytasz=Komentujesz
Ej nie jest gówno : )
OdpowiedzUsuńJustin jest czasami przerażający O_ O
Z niecierpliwością czekam na następny :3
świetny <3 :D chce NN.! ;**
OdpowiedzUsuńnie przepraszaj, bo jest na prawdę świetny :)
OdpowiedzUsuńZajebiste:*
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ten rozdział zapraszam do mnie heh pozdrawiam. u mnie to wielkie badziewie, ale trudno u cb świetny blog http://love-is-not-dream-kiss.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!! Justin mnie przeraża Hehe...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że przez dłuższy czas nie komentowałam twego bloga. Alr mam* nadzieję że rozumiesz. Po prostu na jakiś czas się “odcięłam“ co do rozdziału to jest cudowny, trochę chaotyczny ale podoba mi się. Akcja w poprzednim rozdziale kojarzyła mi się z taką jedną z dangera, lecz ogólnie jest dobrze . Podoba mi się fabuła twego bloga :) i przepraszam za błędy ale jestem na tel.... czekamna nn :)
OdpowiedzUsuńłuhu ! fenomenalne ! ;d. lepsze niz nie jedna ksiązka xD
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńI nareszcie zabrał z tamtąd mamę :)
Mam nadzieję, że Jus się trochę opanuję
Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
http://think-about-it-and-be-your-self.blogspot.com/