23 kwi 2013

Dziewiąty.

Stałam jak wryta. Czy on mnie przeprosił?!
-Mogę wejść?
-Tak..- odpowiedziałam trochę speszona.
-Przepraszam Cię za to, co robiłem. Bardzo Cię przepraszam i wiem, że należą Ci się wyjaśnienia oraz wiem, że powinienem Ci wszystko wytłumaczyć. Ja po prostu nie potrafię Ci o wszystkim powiedzieć i nie znamy się też tak długo. Mam bardzo małe zaufa..
-Cicho..- przerwałam mu i wtuliłam się w niego. Chyba był zdezorientowany.- Tak, należą mi się, ale masz rację.. Praktycznie się nie znamy. Tylko nie rozumiem jednego. Najpierw mnie odpychasz, a później do mnie wracasz. Zaczynam się gubić.
-Ja po prostu boję się, że znowu coś spieprzę. Nie chcę Cię zranić. Nie chcę Cię narażać. Chyba się domyśliłaś kim jestem..- szepnął, a mnie przeszły dreszcze.
-Ja też się boję, ale chcę tego.- wtuliłam się jeszcze bardziej. Mój wewnętrzny głos mówił, że on potrzebuje mnie i mojego ciepła. Ja potrzebowałam jego. Przestałam już ufać innym. Pomimo tego, że Justin mnie skrzywdził.. Jemu ufałam. On mnie nie okłamywał, a Chris? Sam? Rodzice? Nikt mnie nie rozumiał, a Justin był jedyną taką osobą. Zaprowadziłam go do mojej sypialni. Usiadłam na łóżku, a on obok mnie. Objął mnie ramieniem, a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
-Kiedyś.. miałem dziewczynę o imieniu Alice.- zaczął niepewnie.- Bardzo ją kochałem. Kiedy miałem zaledwie 17 lat. Byliśmy nierozłączni. Przez to kim byłem i kim jestem, porwano ją tak, jak Ciebie.- widziałam łzy w jego oczach.- Pojechałem ją uratować, ale niestety byłem zbyt młody i za mało silny, by poradzić sobie z ponad 20- letnimi facetami. Wpadłem tam i szukałem ją w każdym pokoju, aż znalazłem. Trzymał ją i dotykał jakiś facet, a później ktoś mnie złapał i nieźle poturbował. Ona nie mogła na to patrzeć i strasznie krzyczała oraz płakała. Nie mogłem znieść myśli, że ona na to patrzy. W końcu przestali. Wypuścił ją z objęć i..- rozpłakał się.- Przepraszam Alex. Nigdy tak nie płaczę.
-Justin, spokojnie. Jestem tutaj. Jeżeli nie chcesz.. nie musisz kontynuować.
-Chcę. Chcę, abyś wiedziała chociaż trochę, dlaczego taki jestem. A więc..- przetarł dłońmi twarz.- Dał jej broń. Jeden koleś swoim pistoletem wycelował we mnie w razie, gdyby chciała kogoś zabić. Wtedy powiedział, że tylko jedno z nas może przeżyć i to ona, miała zadecydować kto. On dobrze wiedział, że nie zabiłaby mnie, dlatego przyłożyła broń do swojej skroni i mnie przeprosiła. Po chwili padł strzał. Zabiła się, aby mnie chronić.- mocno wtuliłam się w płaczącego Justina. Głaskałam jego włosy.
-Dziękuję.
-Za co?
-Za to, że jesteś szczery.. chociaż trochę.- przetarłam zmęczone oczy. Było przed 1 w nocy.
-Już pójdę. Zmęczona jesteś.
-Nie. Zostań ze mną, proszę. Przez kilka dni będę sama, a wiesz, że nie mam już nikogo.- spuściłam głowę.
-Masz mnie.- uśmiechnął się lekko. Pocałował mnie w czoło. Zaczął rozbierać się do bokserek. Nie mogłam oderwać od niego wzroku.- Ślinisz się.- skwitował.
-Dobranoc.- ominęłam tą sytuację. Było mi lżej na duchu, ale podsumowując.. jesteśmy parą?
***
-Kurwa!- usłyszałem. Podniosłem się gwałtownie do pozycji siedzącej.
-Co..- jęknąłem.
-Jest godzina 12, a ja powinna być w szkole! Cholera, rodzice mnie zabiją.
-Wyluzuj. To tylko szkoła.
-No tak, ale opuściłam już trzeci dzień pod rząd.
-Jesteś chora.- zaśmiałem się.- Możemy ten czas spędzić razem, jeżeli chcesz.
-Jeżeli zrobisz mi naleśniki z czekoladą, nugatem, toffi i karmelem to jestem za!- krzyknęła, a ja poczułem się.. normalnie? Tak, normalny, zwykły poranek z normalną dziewczyną. Uśmiechnąłem się lekko i wstałem. Miałem nadzieję, że chociaż część tych produktów była. Ubrałem się, a Alex zaczęła bawić się komórką.
-To idę robić naleśniki, ale ostrzegam, że nie jestem najlepszym kucharzem. Jestem zajebistym kucharzem. Za 30 minut widzę Cię na dole.- puściłem jej oczko i zszedłem na dół. Musiałem przeszukać każdą szafkę po kolei, bo nie wiedziałem gdzie są składniki. Na szczęście długo to nie trwało. Zawsze gotowałem z Alice.

-Justin, proszę Cię.. nie!- pisnęła, kiedy
wziąłem garść mąki i sypnąłem ją w twarz Alice.
-Oddam Ci.- skrzyżowała ręce na dłoni,
a ja zacząłem się śmiać.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie bardziej.

Oblizałem usta i nieumyślnie strąciłem miskę, która rozbiła się na miliony kawałków. Zacząłem zbierać je, ale były strasznie ostre.
-Kurwa.- zakląłem.
-Justin! Justin!- krzyczała Alex.
-Wybacz.. nieumyślnie.
-Nieważna miska. Czy Ty jesteś taki głupi? Zobacz jakie pocięte dłonie masz. Mogłeś wziąć rękawiczki, miotłę.. cokolwiek!- rozhisteryzowana, sięgnęła apteczkę.
-To tylko krew, Alex. Nic wielkiego. Szybko, bo naleśniki się spalą.- wyrwałem jej swoją dłoń i zebrałem naleśniki na jeden talerz.- Znalazłem tylko czekoladę i karmel.
-Dziękuję, ale następnym razem uważaj, okej?- kiwnąłem głową. Po zjedzeniu śniadania na obiad, poczułem wibrację w tylnej części spodni.

-Czego?
-Co?
-Jak to możliwe?!
-Zaraz będę.

No cóż, ta moja "normalność" nie trwałą długo.
-Muszę jechać, bo mnie potrzebują. Napiszę do Ciebie.- cmoknąłem ją w usta i zdecydowanym krokiem udałem się do samochodu. Cholera, jak mogli spieprzyć taką robotę. Jak to wina tego gówniarza to obiecuję, że go zabiję.
***
Myślałam, że nasza "normalność" potrwa dłużej, ale się myliłam. Usłyszałam swój telefon. Posrało ich wszystkich dzisiaj? Nudzi im się? Spojrzałam na wyświetlacz "Mama". Ja pierdole. Pomyślałam.

-Hej.
-Nie krzycz mi do słuchawki, mamo.
-Nie czuję się najlepiej.
-No, ale.. nie kła..
-Ma..
-Mamo, ale..
-Dobra. Pa.

Wkurzona, rzuciłam telefon na stół. Super, moja wychowawczyni naskarżyła mamie, że nie chodzę do szkoły. Pytała się, co się ze mną dzieje. I dzisiaj moi rodzice będą w domu. Cholera, plączę się we własnych kłamstwach, a będzie ich co raz więcej i co raz trudniej z ich opanowaniem. Westchnęłam głośno i ubrałam się w codzienne ciuchy. Nie miałam zamiaru przesiedzieć całego dnia w piżamie. Miałam mieszane uczucia, myślałam, że będzie miło. W sumie.. było, ale jak zwykle. Trochę sielanki i już się wszystko wali. Będę miała teraz rodziców na głowie, a na pewno nie powiem im o Justinie. Zaczęliby węszyć i wszystko razem. Nie, nie. Zresztą, nie jestem już dzieckiem i umiem sama sobie radzić. Jedno tylko mnie zastanawiało, jaką sprawę miał do załatwienia Justin.
***
-Przyznać się, który zjebał tą robotę?! Wiecie jaki to był ważny klient?! Tak, dobrze usłyszeliście. BYŁ. No dalej, który.- krzyczałem jak wariat.
-Nieważne kto.- syknął Jake.- Ważne, że musimy opracować nowy plan, bo..
-Plan mamy opracowany. Nie zmieniajcie tematu. Ostatni raz pytam. Kto. To. Kurwa. Spieprzył.- miałem zamiar się dowiedzieć i wyperswadować tej osobie wszystko to, co przyszło mi na myśl.
-Po prostu źle przyjąłem zamówienie.- wstał Jason.
-Podpadasz mi chłopcze i oczywiście ja, będę musiał ratować Wam dupy!- przestałem panować nad sobą.- Wynoś się!- ruszyłem na Jasona, ale niestety Ryan i Chris mnie powstrzymali.
-Justin, przestań! Załatwimy to jakoś! Wydostałem się z ich uścisku i stałem na środku. Miałem nie równy oddech.
-Macie to załatwić dzisiaj.- mówiłem przez zaciśnięte zęby.- Jeżeli nie..
-Justin, już.. okej. Wiemy, pozabijasz nas. Bla, bla, bla. Jedź do domu.- poklepał mnie po plecach Jake.
-Wiesz, że tego nienawidzę.- uderzyłem go łokciem w brzuch i odwróciłem się na pięcie.- Ma to być załatwione dzisiaj, żadnych przekrętów i innych gówien.- Wsiadłem do innego samochodu, po czym pojechałem do mamy. Chciałem zobaczyć jak się trzyma. Zapukałem i cisza. Może wyszła. Pomyślałem. Wyjąłem klucz, ale ku mojemu zdziwieniu, drzwi były otwarte. Szybko wbiegłem do środka.
-Mamo! Mamo!- krzyczałem. Wbiegłem do salonu.
-Myślałeś, że Was nie znajdę?



Od autorki:

Jest dokładnie 01:28.
Padam na pysk. Obiecałam. Proszę.
Średni mi wyszedł.
DZIĘKUJĘ ZA PRAWIE 6 000 wyświetleń.
Jak to zobaczyłam, to prawie ryczałam.
Kocham Was.


Czytasz=Komentujesz

11 komentarzy:

  1. Justin jest czasami ... przerażający. Potrafi tak szybko się zmienić. Najpierw jest "normalnym" nastolatkiem, który ma dziewczynę, a później staje się porywczą i agresywną osobą.

    Rozdział jest świetny, nie wiem czemu sądzisz, że jest średniej jakości.

    Czekam na więcej.

    Pozdrawiam
    Darkness

    OdpowiedzUsuń
  2. Koońcówka O ________ o rweskhdgme

    OdpowiedzUsuń
  3. ;o uwielbiam *.* jej... jestem ciekawa jak się rozwinie ta sytuacja ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. No i sytuacja się rozwija :d Świetne ;);*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham cie Super rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  6. http://love-is-not-dream-kiss.blogspot.com/ NN ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże genialne :)
    I końcówka
    Ja tutaj umieram z ciekawości co będzie dalej <3

    Zapraszam na nowy do mnie

    http://think-about-it-and-be-your-self.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń